29 marca 2014

Pierwsze blogowe ROZDANIE! :)

Długo się do tego przymierzałam, ale w końcu skompletowałam pierwszy zestaw nagród i zapraszam do pierwszego, w pełni organizowanego i sponsorowanego przeze mnie, rozdania! :)


W skład nagrody wchodzi osiem kosmetyków:
* perfumy Yves Rocher comme une Evidence EDP 50 ml
* krem nawilżający pod oczy i na powieki Oeparol
* tonik pielęgnacyjny do twarzy eva Herbal Garden
* żel pod prysznic Organique nasturcja & grenadyna
* miniaturka żelu pod prysznic The Body Shop
* tusz do rzęs Max Factor Wild Mega Volume
* perełki brązujące Cashmere
* plastry na wągry Purederm

Wszystkie produkty są nowe i nieotwierane, a łączna wartość nagrody to ok. 250 zł. Wybierałam takie produkty, które znam, sama posiadam i których opinie pojawią się na blogu lub takie, które dopiero mam zamiar przetestować, bo na blogach i wizażu mają świetne opinie.


I mały regulamin:

1. Organizatorem rozdania i sponsorem nagród jest właścicielka bloga www.tusenskonaa.blogspot.com.
2. Rozdanie trwa od 29 marca do 13 kwietnia 2014 r.
3. Aby rozdanie zostało rozwiązane, musi wziąć w nim udział co najmniej 50 osób.
4. Zastrzegam sobie prawo do przedłużania rozdania i opóźnienia ogłoszenia wyników np. z powodu małej ilości zgłoszeń.
5. Do rozdania należy zgłosić się wypełniając poniższy szablon i zamieszczając go w komentarzu pod postem konkursowym:

1) obserwuję jako: [nick]
2) lubię fanpage jako: [inicjały]
3) baner wstawiony na stronie: tak [adres strony] / nie
4) notka informująca o rozdaniu: tak [adres strony] / nie

* obserwacja jest obowiązkowym warunkiem wzięcia udziału w rozdaniu - przyznaje ono jeden los
** za każde kolejne działanie (baner, polubienie fanpage'a, napisanie notki informującej) otrzymuje się kolejne losy - łącznie można ich więc otrzymać 4

6. Zwycięzca rozdania zostanie wyłoniony w wyniku losowania.
7. Wyniki zostaną ogłoszone w osobnym poście na blogu do maksymalnie 5 dni od zakończenia rozdania.
8. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).



Zapraszam, bo nagrody są warte uwagi! :)


25 marca 2014

Inwestycja w płynne złoto czyli recenzja olejku arganowego ArganRiche

Przyszedł czas na recenzję kolejnego produktu, który zamówiłam w BMSalonOnline. Tym razem jest to olejek arganowy EcoRiche (recenzowałam już mydło Aleppo tej firmy - tutaj).



OD PRODUCENTA

Olejek Arganowy Bio firmy EcoRiche to w 100% czysty, naturalny, tłoczony na zimno olejek kosmetyczny. Olej arganowy jest produkowany z ziaren drzewa arganowego i pochodzi z regionu Agadir w Maroku. Olejek posiada certyfikat ekologiczny. 

Od wieków ceniony za jego wartości odżywcze i zalety kosmetyczne. Szczególnie polecany dla skóry suchej i dojrzałej. Jest niezwykle bogatym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych. Nawilża i regeneruje skórę. Znany jest też ze swoich właściwości odmładzających - ujędrnia i uelastycznia skórę, sprawia, że jest doskonale odżywiona. Chroni przed szkodliwym promieniowaniem UV, łagodzi podrażnienia po zbyt długim przebywaniu na słońcu. 

Olejek Arganowy EcoRiche jest produkowany przez spółdzielnie kobiece w Agadirze, posiada certyfikaty ekologiczne i sprawiedliwego handlu. Kupując ten produkt przyczyniamy się do poprawy jakości życia afrykańskich kobiet.

Sposób użycia: Nanieś olejek arganowy EcoRiche na twarz i szyję. Po 15 minutach nadmiar olejku usuń wacikiem nasączonym tonikiem lub wodą różaną. Zabieg ten pozostawi skórę nawilżoną i miękką. 

GDZIE KUPIĆ: np. tutaj
CENA: 69,00 zł / 30 ml



MOJA OPINIA

Przy okazji TEGO wpisu wspominałam między innymi o tym jak nie nadziać się na podróbkę płynnego złota. Mój olejek należy do tych z certyfikatem EcoCert, więc śpię i używam spokojnie :) Ma złoto-żółty kolor i specyficzny, ale bardzo delikatny zapach. Znajduje się w szklanej, eleganckiej buteleczce z pompką - taka forma aplikacji okazała się bardzo wygodna, a dwa "pompnięcia" starczą na pokrycie olejkiem całej twarzy i szyi.

Teraz najciekawsze czyli efekty!
ArganRiche służy mi głównie do pielęgnacji twarzy. Nakładam go po wieczornym demakijażu i umyciu twarzy żelem lub mydłem. Choć producent zaleca usunięcie nadmiaru olejku po 15 minutach, to najczęściej zostawiam go do wchłonięcia na całą noc (wycierając jedynie część czoła pod grzywką). Aktualnie do oczyszczania używam przede wszystkim mocno wysuszającego mydła Alep, więc argan przynosi skórze ukojenie, zapobiega ściągnięciu i przesuszeniu. Odkąd używam tego kosmetyku, nie mam problemu z suchymi skórkami, które zazwyczaj uwydatniał makijaż. Mimo tego, że moja cera ma skłonności do wytwarzania całej masy niespodzianek, to ten produkt mnie ani raz nie zapchał. Co więcej, mniej widoczne stały się worki pod oczami, które do tej pory straszyły wskazując na nieprzespaną noc. Ostatnie działanie, jakie zauważyłam, to delikatne rozjaśnienie przebarwień po hormonalnych wypryskach na szyi i żuchwie. 


Jako, że moje paznokcie jakiś czas temu zaczęły się mocno łamać i rozdwajać, to postanowiłam i na nich wypróbować olejek. I nie da się ukryć, że zmiana jest widoczna już po pierwszym użyciu - skórki są nawilżone i wygładzone. Po tygodniu widoczne zmiany są także na paznokciach, bo te stają się gładkie i wzmocnione. Po posmarowaniu twarzy lub ciała, warto więc zamiast zmywać resztki olejku, wsmarować je w dłonie.

Kilka razy olejek trafił także na moje włosy. Ze względu na to, że włosy u nasady przetłuszczają mi się dość szybko, nałożyłam kosmetyk wyłącznie na długości, skupiając się na przesuszonych końcówkach. Zostawiłam go na około godzinę i umyłam głowę. Efektem były sypkie, błyszczące kosmyki. Zamiast zwyczajowego puszenia, ładnie się kręciły.


Na koniec słowo na temat wydajności - stosując olejek codziennie na twarz i szyję oraz sporadycznie na włosy to 30 ml starcza na ok. 2 miesiące. Tutaj można rozważać czy w takim razie jest wart wydania niemal 70 zł. Opinia będzie oczywiście subiektywna i zależąca głównie od naszych możliwości ekonomicznych, ale choć dla mnie cena jest zaporowa, to na pewno skuszę się na ten produkt w przyszłości.


Nawilżona i gładka skóra bez niespodzianek, mniej widoczne przebarwienia, błyszczące włosy i odżywione paznokcie. Czy muszę mówić, że bardzo polubiłam olejek arganowy? Powiem nawet więcej - trafia do moich hitów.

19 marca 2014

Czym pachnę? przegląd obecnego mini zbiorku perfumowego

Przez wiele lat używałam wyłącznie jednych perfum - Incandessence. Ostatnio jednak zakochałam się w całym mnóstwie zapachów zamkniętych w uroczych flakonikach. Mam nadzieję, że moja niewielka, jak do tej pory, kolekcja rozrośnie się do zadowalających rozmiarów. Dzisiaj prezentuję mój dotychczasowy, mały zbiorek.


FLAKONY

Już sam wygląd flakonika przyciąga uwagę i zachęca do zakupu perfum. Nierzadko zdarza się, że to właśnie on jest decydującym impulsem skłaniającym do wrzucenia produktu do koszyka. Takie opakowania świetnie się prezentują nawet ustawione na komodzie zamiast schowane w szafce razem z innymi kosmetycznymi nabytkami.


Yves Saint Laurente Parisienne EDT - w odróżnieniu od EDP o tej samej nazwie, główna nuta wody toaletowej to róża (a tuż za nią - nuta kwiatowa). I właśnie za to kocham ten zapach. Jest idealnie kobiecy i delikatny, a mimo tego wciąż nieprzeciętny. Używam oszczędnie wyłącznie ze względu na cenę.

Avon Incadessence EDP - choć za samym Avonem nie przepadam, to te perfumy są moimi ulubionymi od wielu lat. Pasują właściwie do każdej okazji, są trwałe lecz nie męczące. W dodatku mój chłopak je uwielbia, bo kojarzą mu się z początkami naszej znajomości :)

Elizabeth Arden Green Tea - świeży, orzeźwiający zapach zielonej herbaty znam właściwie od dzieciństwa. Kiedyś przepadała za nim moja mama i skutecznie mnie nim zaraziła. Moja buteleczka ma co prawda tylko 15 ml, ale wiem, że Elizabeth Arden zagości jeszcze w moim domu.

L'ambre No 5 - perfumy należą do rodziny kwiatowo-owocowej, więc teoretycznie powinny przypaść mi do gustu. Niestety zapach jest potwornie mocny, duszący i wywołujący ból głowy... muszę się  go pozbyć na rzecz którejś ze znajomych, której ta woń się spodoba.

Yves Rocher Comme Une Evidence L'eau EDT - połączenie kwiatów z cytrusami. Zapach jest świeży i delikatny. Całkiem ciekawy, ale też przeciętny - brak mu charakteru. Dość trwały jak na edt.


ODLEWKI

O ile flakony są nie tylko opakowaniem, ale też elementem ozdobnym, tak odlewki nie mogą się tym poszczycić. Są jednak świetną alternatywą dla osób z ograniczonym budżetem, szybko się nudzących i każdego dnia używających innych perfum - ja również od pewnego czasu należę do tej grupy. Rozbiórki flakonów są organizowane na forach, najpopularniejszy jest wizaz.pl, ale miłośniczki zapachów na pewno znajdą także inne miejsca (fora typowo perfumowe). 


Lady Gaga Fame - pachnie trochę miodowo, trochę kwiatowo i trochę jagodowo. Ma świetną trwałość i oryginalny zapach. Moja flaszka, którą ciężko nawet nazwać odlewką, bo ma aż 50 ml, pochodzi z wymiany i cieszę się, że trafiłam na tak ciekawy zapach nie testując go wcześniej na własnej skórze. Idealny na co dzień.

Lanvin Marry Me EDP - na swojej skórze wyczuwam głównie magnolię, delikatnie odświeżoną dzięki cytrusom. Piękny, kobiecy, kwiatowy zapach. Mógłby być definicją romantycznego wieczoru.

Thierry Mugler Alien Aqua Chic - kolejne perfumy, które dla mojej głowy okazały się dość zabójcze. Potwornie mnie męczą a szkoda, bo ich woń jest bardzo ciekawa. Otula i intryguje. Według mnie bardziej pasuje do pory zimowej niż letniej.

Viktor & Rolf Flowerbomb EDT - znana wszystkim bombka okazała się w moim przypadku dużym rozczarowaniem. Po tylu pozytywnych opiniach spodziewałam się czegoś co mnie w sobie rozkocha. Rzeczywistość jest taka, że zapach jest zbyt słodki, zbyt owocowy. Dopiero po kilku godzinach, gdy zwietrzeje, jest akceptowalny.

Chanel Coco - kultowe perfumy, które koniecznie chciałam wypróbować. Zawsze kojarzyły mi się wyłącznie ze starszą panią z toną pudru na twarzy, ale prawdą jest, że zapach rozwija się i pokazuje swoje prawdziwe oblicze dopiero po dłuższym czasie od aplikacji. Muszę je jeszcze potestować, by wyrobić ostateczną opinię.

Lady Million Paco Rabanne EDP - na początku zachwycenie, a teraz zmęczenie. W pierwszej chwili Lady Million w wersji EDP wydawała się zapachem idealnym, a teraz widzę go wyłącznie jako mocny a momentami wręcz irytujący. Plus za świetną trwałość.


MINIATURKI

Opcja dla osób, które lubią niewielkie ilości różnych zapachów, ale nie chcą rezygnować z przyjemności patrzenia na urocze flakoniki. Mają najczęściej pojemność 5 ml. Ogromny minus to brak atomizerów - właśnie z tego względu już nigdy na żadną się nie skuszę. 


Jako, że poza j'adore nie użyłam jeszcze żadnych z nich (świeże zakupy i wymiany ;)) to wypisuję wyłącznie nazwy:

L'occitane Pivoine Flora,
Versace Bright Crystal,
Cacharel Noa EDT,
Yves Rocher So Elixir,
Dior J'adore (w zestawie z balsamem perfumowanym)

PRÓBKI

Żeby nie żałować wydania kilkuset złotych na zapach, który okaże się na naszej skórze nie do zniesienia, warto go wcześniej przetestować. Próbki (najczęściej z atomizerami) mają zazwyczaj pojemność 1,2 ml co jest ilością wystarczającą na 10-15 psiknięć. Można je kupić w cenie ok. 5-10 zł, lecz często są też dodawane jako gratis do zakupów w perfumeriach.


Próbki, które najbardziej mnie do siebie przekonały to Lolita Lempicka i Calvin Klein Euphoria. Cieszę się też, że zdobyłam próbkę Vanitas Versace, bo po powąchaniu ich w perfumerii byłam oczarowana, a spsikując się nimi czekam tylko na moment ich zmycia z siebie. Tak uchroniłam się od nieudanego zakupu.


Dajcie znać jakie perfumy należą do Waszych ulubionych? A może na blogach zaprezentowałyście swoje kolekcje? Chętnie pooglądam! :)


10 marca 2014

Olejek arganowy - skąd? dla kogo? jak uniknąć podróbki?


O olejku arganowym słyszała chyba każda blogerka. Ja od pewnego czasu jestem nim zauroczona, ale zanim pojawi się recenzja produktu konkretnej firmy, chciałabym przybliżyć sam olejek.


Jak powstaje olejek arganowy?

Olejek arganowy zawdzięczamy drzewom Arganu (rosnącym wyłącznie w Maroko), a konkretnie twardym ziarnom znajdującym się w jego owocach. Sam proces wytwarzania jest żmudny i pracochłonny, bowiem wykonywany jest głównie tradycyjnymi metodami. Do uzyskania 1 litra oleju arganowego potrzebne jest około 35 kg suchych owoców, co daje niecałe 3 kg ziarna. To tłumaczy stosunkowo wysoką cenę produktu, prawda? Jako, że każdy orzech arganowy musi zostać otwarty, a jego skorupa jest nawet 16 razy twardsza od skorupki orzecha laskowego, to nasiona często pozyskuje się z kozich odchodów. Te zwierzaki z łatwością wdrapują się na drzewa, zjadają liście i owoce a następnie wydalają nieprzetrawione, lecz łatwiejsze do otwarcia ziarna. Obecnie, ze względu na używanie przy produkcji maszyn a nie tylko kobiecych rąk, takie sytuacje zdarzają się rzadziej.

źródło: katjuju.com



Olej arganowy - dla kogo i po co? 

Olejek arganowy jest nazywany płynnym złotem nie tylko ze względu na swój kolor, ale także na genialne właściwości pielęgnacyjne. Polecany jest przede wszystkim do skóry dojrzałej, wrażliwej, suchej, alergicznej i trądzikowej. Jest bogaty w witaminę E (670 mg/kg), która m.in. zapobiega wysuszeniu, zmniejsza rumień i chroni przed zniszczeniem płaszcza lipidowego naskórka (czyli tej warstwy, która chroni skórę przed oddziaływaniem szkodliwych czynników zewnętrznych, utratą wody, wnikaniem wirusów i bakterii). Ponadto zawiera prawie 100 substancji czynnych (wśród nich karoteny, polifenole, sterole).

Jak więc stosować olej arganowy? Najlepiej na jak najwięcej partii ciała, bowiem produkt:
  • poprawia krążenie (świetny do masażu)
  • posiada właściwości antyoksydacyjne
  • odbudowuje płaszcz hydrolipidowy skóry
  • spowalnia proces starzenia się, wygładza zmarszczki
  • regeneruje zniszczone i chore komórki
  • łagodzi bóle stawów i mięśni
  • głęboko i skutecznie nawilża suchą skórę
  • zapobiega przesuszeniu i utracie elastyczności skóry
  • wygładza i ujędrnia skórę (pomaga pozbyć się cellulitu)
  • uspokaja podrażnioną skórę i działa regenerująco (także przy bliznach i rozstępach)
  • przyspiesza gojenie otarć naskórka
  • łagodzi trądzik, alergię, nadaje się także dla skóry atopowej
  • zmniejsza łuszczenie i świąd (w przypadku łuszczycy)
  • łagodzi poparzenia skóry
  • chroni przedszkodliwymi czynnikami zewnętrznymi - np. wiatrem czy zimnem
  • wzmacnia włosy
  • poprawia stan paznokci
  • pomaga wyeliminować szorstką (a nawet stwardniałą) skórę na łokciach, kolanach i piętach


Jak wybrać olej arganowy i nie naciąć się na podróbkę?

1) Poszukaj zaufanego producenta, najlepiej takiego, którego kosmetyki posiadają certyfikat EcoCert. 
2) Dystrybutor/sprzedawca też jest ważny! Podrzędne sklepiki z kosmetykami z odrapanymi etykietami mogą świadczyć o złym transporcie i przechowywaniu sprzedawanych produktów (np. zbytnia ekspozycja na promienie UV) dlatego warto przyjrzeć się miejscu, w którym chcemy zaopatrzyć się w olejek.
3) Wybierz olej zimnotłoczony i nierafinowany. Tłoczenie na zimno zapewnia zachowanie najcenniejszych składników i właściwości, które pod wpływem ciepła mogłyby ulec zniszczeniu. Określenie "nierafinowany" zapewnia nas dodatkowo o nieużywaniu środków chemicznych - olej wyciskany jest wyłącznie mechanicznie. Warto jednak zauważyć, że alergicy mogą dość silnie zareagować na olej nierafinowany - właśnie ze względu na brak dodatkowego oczyszczenia.
4) Zwróć uwagę na kolor i zapach. Nierafinowany olejek arganowy ma złoty kolor i specyficzny zapach. Jeśli olej jest bezbarwny i nie pachnie - prawdopodobnie był rafinowany. Zaniepokoić powinna także sytuacja odwrotna czyli zapach odrzucający i wręcz niemożliwy do zniesienia - może to wskazywać na zjełczenie, choćby przez ekspozycję na światło słoneczne.
5) Sprawdź cenę. Niestety olejek arganowy jest dość drogi, właściwie zaliczany jest do najdroższych olejków na świecie. 20 czy 30 złotych za 100 ml powinno obudzić naszą czujność. Lepiej wygrzebać z portfela kilka groszy więcej i mieć pewność, że mamy do czynienia z produktem oryginalnym a nie z czymś niewiadomego pochodzenia. 
6) Zakup w Maroko nie gwarantuje oryginalności. Niestety i w ojczyźnie tego cudownego produktu możemy trafić na podróbki. Promocyjne ceny mogą obejmować np. olej z oliwek z dodatkiem substancji barwiącej jak choćby papryka... Bądźmy uważni i nie dajmy się na to nabrać.



A co Wy myślicie o olejku arganowym? Używacie? Lubicie? A może dopiero planujecie zakup lub w ogóle nie jesteście przekonane do tego specyfiku?


4 marca 2014

Filmowe podsumowanie ostatnich miesięcy

Witam w nowej serii postów na blogu, mającej na celu zaprezentować moją opinię na temat ostatnio obejrzanych filmów. Nie zawsze będą tu prezentowane nowości, bo choć lubię kinowe nowinki, to staram się poznawać także filmy z ubiegłego wieku. Przedstawiam subiektywne opinie, ale jak zwykle chętnie zapoznam się z waszymi opiniami - wszelkie uwagi, spostrzeżenia, dyskusje mile widziane.


The Hunger Games: Catching Fire (Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia)

źródło zdjęcia: filmweb

Dla mnie jako osoby, która dała się całkowicie pochłonąć trylogii Hunger Games (książką zaraziłam nawet własną babcię ;)) ta produkcja była obowiązkowa na liście kinowych nowości. Główną bohaterką serii jest Katniss, która jest mieszkanką jednego z dystryktów podporządkowanych Kapitolowi. Kapitol, uosabiający nastawione na wyzysk i interesujące się wyłącznie swoim świeżo zoperowanym nosem i nowym ubiorem władze, pragnąc udowodnić swoją siłę, co rok organizuje tytułowe Igrzyska Śmierci, tworząc show kosztem młodych i bezsilnych osób.
Jak już wspomniałam na początku - przeczytałam trylogię autorstwa Suzanne Collins i pewnie dlatego film mnie trochę zawiódł. Nie jest zły, ale nie ma co ukrywać - książce nie dorównuje. Wersja kinowa pomija kilka istotnych kwestii. Plus za przyjemną, wpadającą w ucho ścieżkę dźwiękową i dobre (niemal dokładnie takie jak sobie wyobrażałam) przedstawienie areny walki. Warto obejrzeć - oczywiście tuż po zobaczeniu części pierwszej!


The Family (Porachunki)

źródło: onet

Czarna komedia opowiadająca historię nieprzeciętnej rodziny objętej programem świadków. W filmie jest kilka momentów, które spowodowały u mnie wybuch śmiechu lecz znalazły się takie, które twórcy mogli sobie darować. I choć produkcję ogląda się szybko i bez bólu, to nie sprawiła, bym myślała o niej przez kolejne dni i nie mogła się doczekać powtórnego seansu. Twórcy zmarnowali szansę, bo pomysł nie był zły. Przerysowanie pewnych sytuacji nie dało wystarczająco dobrego efektu. Do obejrzenia w nudny wieczór, choćby dla Roberta de Niro i Tommy'ego Lee Jonesa. 


Last Vegas

źródło: filmweb

Znowu Robert de Niro. Tym razem m.in. z Michaelem Douglasem, Morganem Freemanem i Kevinem Klinem w komedii przedstawiającej wieczór kawalerski jednego z czwórki przyjaciół po 60-tce. Czy ten opis nie brzmi zachęcająco? Film nie jest arcydziełem, ale nie można zaprzeczyć, że jednocześnie rozśmiesza (choć, na szczęście, nie ma co szukać żartów na poziomie American Pie), wzrusza i skłania do przemyśleń. Życie nie trwa wiecznie, ale powinniśmy je wykorzystać najlepiej jak potrafimy. Ogląda się lekko i z przyjemnością. Pewnie kiedyś do niego wrócę.


About Time (Czas na miłość)

źródło: filmweb

Chyba każdy w pewnym momencie swojego życia zastanawiał się jakby to było gdyby mógł podróżować w czasie i zmieniać przeszłość. Główny bohater About Time ma taką możliwość. Nie chcę zdradzać więcej, bo warto ten obraz obejrzeć. Osobiście bardzo lubię takie klimaty i co dziwne - spodobał się też mojemu chłopakowi, który do wielbicieli tego gatunku nie należy. Czas na Miłość mnie urzekł, to zdecydowanie coś więcej niż film o miłości. Jest lekki i ciepły, a mimo tego doświadczyć można chwil typowo dramatycznych. Pobudza skrajne emocje i sugeruje, że szczęśliwe życie nie jest łatwe, ale można się go nauczyć. Gorąco polecam - tak film, jak i szczęśliwe życie :)


Her (Ona)

źródło: filmweb

Gdy czytam na forach, że ten film sprawił, iż ludzie otworzyli oczy i zaczęli zastanawiać się nad uzależnieniem społeczeństwa od technologii, to ze zdziwienia nie wiem co powiedzieć... czyli wcześniej nikt nie zauważał problemu postępującego zamykania się ludzi w cyberprzestrzeni? Nie przemawiają do mnie wywody na temat przedstawienia ludzkich potrzeb takich jak miłość i bliskość, bo i te tematy nie są nowością w kinematografii. Her wywołuje uśmiech, ale nie sympatii czy rozweselenia, a raczej politowania. Dla mnie film mocno przereklamowany, określiłabym go jako hipsterski a wiem, że ostatnio na ten "styl", z niewyjaśnionych przyczyn, panuje moda. Do ciekawych elementów zaliczyłabym minimalizm oraz samego głównego bohatera (mimo, że jego wygląd nijak się ma do czasu, w jakim toczy się akcja).


The Secret Life of Walter Milty (Sekretne życie Waltera Milty)

źródło: filmweb

Lubię motyw marzeń i dążenia do realizacji życiowych celów, ale Sekretne życie Waltera Milty to przykład niewykorzystanego potencjału. Są chwile, które potrafią rozśmieszyć lecz momentami mocno wiało nudą. Zabawne nawiązania do różnych produkcji filmowych przerywało mi własne ziewanie. Zachwycałam się krajobrazami i muzyką, by znowu spotkać się z rozczarowaniem. Końcówka niestety też dość przewidywalna - już po upływie 1/3 czy 1/2 filmu byłam w stanie zgadnąć jak mniej więcej potoczą się losy głównego bohatera i co znajdzie na końcu. Niezły pomysł z niedopracowaną realizacją sprawiły, że trochę się zawiodłam.

Widziałyście/widzieliście powyższe filmy? Co o nich myślicie?


Mój plan na kolejne tygodnie: obejrzeć wszystkie filmy nominowane do Oscara.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...