9 maja 2013

Odżywienie cery z Sylveco - lekki krem rokitnikowy

Ostatnimi czasy, szczęśliwym trafem, udało mi się dostać do testów lekkiego kremu rokitnikowego firmy Sylveco. Akcja była organizowana na fanpage'u, a dziś chcę się z wami podzielić moją opinią.

 

OD PRODUCENTA


Skóra zmęczona, szara i ziemista, pozbawiona blasku lub przesuszona, z pierwszymi oznakami starzenia, wymaga wzmocnienia i rewitalizacji. Lekki krem rokitnikowy, z bogatym w substancje odżywcze olejem z owoców rokitnika, zapewni skórze prawdziwy zastrzyk witamin, wyrówna koloryt i przywróci blask.

Hypoalergiczny lekki krem rokitnikowy
jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery i zapewnia ochronę skóry z oznakami starzenia. Zawiera bogaty w witaminy i mikroelementy olej rokitnikowy, o wyjątkowym działaniu odżywczym, rewitalizującym i wzmacniającym. Ekstrakt z kory brzozy, dzięki właściwości pobudzania syntezy kolagenu i elastyny, skutecznie opóźnia proces powstawania zmarszczek. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, natomiast dodatek witaminy E zabezpiecza skórę przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry. Krem może być stosowany pod makijaż oraz na okolice przemęczonych oczu.
Wskazania: do pielęgnacji skóry zmęczonej, ze zmarszczkami, szarej i ziemistej, pozbawionej blasku, przesuszonej; w przypadku trądziku różowatego, rozszerzonych naczynek (źródło).




GDZIE KUPIĆ? Informacje o sklepach stacjonarnych i internetowych, w których dostępny jest ten kosmetyk znajdziecie >tutaj<

CENA: około 25 zł; na stronie producenta - 24,92 zł. 

 

SKŁAD 


Aqua (Woda),  Vitis Vinifera Seed Oil (Olej z pestek winogron),  Glycine Soja Oil (Olej sojowy),  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate, Hippophae Rhamnoides Oil (Olej rokitnikowy), Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit (Masło karite (Shea)), Glyceryl Stearate (Stearynian glicerolu), Argania Spinosa Kernel Oil (Olej arganowy), Simmondsia Chinensis Seed Oil (Olej jojoba), Stearic Acid (Kwas stearynowy), Cetearyl Alcohol (Alkohol cetylostearylowy), Benzyl Alcohol (Alkohol benzylowy), Betulin (Betulina), Tocopheryl Acetate (Witamina E), Aloe Baradensis Leaf Extract (Ekstrakt z aloesu), Allantoin (Alantoina), Xanthan Gum (Guma ksantanowa), Dehydroacetic Acid (Kwas dehydrooctowy), Saponaria Officinalis Root Extract (Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej),  Lupeol, Oleanolic Acid (Kwas oleanolowy), Betulinic Acid (Kwas betulinowy)


 MOJA OPINIA

 

Opakowanie to butelka z twardego plastiku z wygodnym i jednocześnie higienicznym dozownikiem. Pompka umożliwia wydobycie odpowiedniej ilości kremu. Szkoda tylko, że nie ma możliwości podejrzenia ile kremu zostało jeszcze w opakowaniu. Sam kartonik wydaje się być dosyć jesienny, pewnie przez moje skojarzenia rokitnika z jarzębiną i utrzymania całości w tonie koloru pomarańczowego ;) Dodatkowo, z każdej strony, zasypuje nas informacjami na temat składników aktywnych, czy też opisami roślin, których olejki wykorzystano w produkcie.


Krem ma intensywnie żółty kolor i dość charakterystyczny, roślinno-ziołowy zapach, który dla niektórych może być problematyczny. Sama miałam z nim na początku problem, ale jest to kwestia przyzwyczajenia, zwłaszcza że jest wyczuwalny tylko przez chwilę po aplikacji. Konsystencja, zgodnie z zapewnieniami producenta, jest lekka. Kosmetyk wchłania się bardzo szybko, nie wymaga wklepywania (ba, czasem brak nawet czasu na dokładne rozsmarowanie!). Zostawia po sobie lekko tłustą warstwę, która po pewnym czasie całkowicie wnika w skórę.

Zachęcający skład sprawił, że wymagałam od tego kosmetyku więcej niż od innych produktów do pielęgnacji twarzy. Działanie zaznacza się przede wszystkim w nawilżeniu, odświeżeniu cery i dodaniu jej blasku. Twarz wygląda na zdrową, jasną i rozświetloną.
Krem nie podrażnia skóry, także tej wrażliwej - wokół oczu, jak i zresztą samych spojówek.  Nie zapycha porów, ani nie powoduje uczulenia. Należy jednak pamiętać, że ostatni aspekt jest bardzo indywidualny, a składniki naturalne nie gwarantują, że coś nas nie uczuli.
Jedyne zastrzeżenie jakie mam to jego wydajność - w porównaniu z innymi stosowanymi przeze mnie kremami, bardzo szybko się kończy, co prawdopodobnie spowodowane jest konsystencją


Po tym testowaniu i zapoznaniu się z ofertą Sylveco, nabrałam ogromnej ochoty na krem brzozowy oraz (a właściwie przede wszystkim!) lekki krem nagietkowy. Muszę zrobić trochę miejsca w kosmetyczce...
Znacie produkty firmy Sylveco? Które polecacie? 

5 komentarzy:

  1. mam krem nagietkowy - jest super ;). moja cera jest baaardzo problematyczna, zaskorniki, z drugiej strony przesuszenia. masakra. krem doprowadza ją do porządku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawił mnie ten kremik, tylko ten zółty kolor nie bardzo mi odpowiada:)

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię Sylveco, ale tego kremu jeszcze nie miałam
    choć kusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cie do liebster blog award http://encepencce.blogspot.com/2013/05/liebster-blog-award.html#more :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarze - wszystkie uważnie czytam i staram się odpowiadać na każde pytanie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...