7 sierpnia 2013

akcja denko # 3

Mam ogromny problem z denkowaniem... Nie dlatego, że kosmetyki kończą się za szybko. Wręcz przeciwnie - muszę je mocno zmusić, żeby w końcu pokazały dno! Na szczęście udało mi się z kilkoma z mojej kolekcji.


1. Tonujący krem antybakteryjny Synergen. Pełną recenzję prezentowałam TUTAJ. Rolowanie po pewnym czasie doprowadzało mnie do szału, a i zdarzyło mu się trochę pozapychać buzię... Nie kupię ponownie.
2. Zmywacz do paznokci o zapachu migdałów Isana. Tani jak barszcz, a do tego naprawdę dobrze zmywa lakier i nie wysusza płytki paznokci. Może wzmianka o migdałach to lekka przesada, ale jak na zmywacz to zapach nie jest szczególnie drażniący. Lubię i z pewnością kupię ponownie (pewnie nie raz ;)).
3. Dezodorant w kulce Isana Fresh. Ma przyjemny zapach i jest tani, ale na tym jego plusy się kończą. Potwornie się klei, dość długo wysycha i nie zapobiega poceniu. Spotkałam się z gorszymi, ale nie kupię ponownie.
4. Płyn micelarny Dermedic Hydrain 3 Hialuro. Pełną recenzję zamieściłam TUTAJ. Całkiem niezły zmywak i jeśli nie natrafię na coś lepszego, a w Superpharm trafię na dobrą promocję czyli cenę 9,99 zł to kupię ponownie.
5. Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu Perfecta Oczyszczanie. Pełna recenzja znajduje się TUTAJ. Średniak przez duże Ś. Nie kupię ponownie
6. Żel pod prysznic Playboy Play it Sexy. Kosmetyki, które schodzą jak woda czyli żele pod prysznic rzadko występują na moim blogu, ale że ten akurat się skończył to naskrobię kilka słów. Początkowo zapach wydawał mi się dziwnie męski, ale po kilku użyciach naprawdę się z nim polubiłam. Ma fajną konsystencję, dzięki której jest bardzo wydajny. Nie podrażnia skóry, jedyną przeszkodą może być dość wysoka jak na żel pod prysznic cena - możliwe, że kupię ponownie.
7. Dezodorant perfumowany Little black dress Avon. Zapach sam w sobie nie należy do moich faworytów, a i trwałość mnie do niego nie przekonuje. Nie kupię ponownie
8. Woda toaletowa Incandessence Avon. Mój ulubieniec wśród perfum i jedyny kosmetyk, którym niezmiennie kusi mnie Avon. Uwielbiam jego zapach, pasujący do każdej okazji i o każdej porze. Z trwałością bywa różnie - na ciele utrzymuje się dość krótko, ale za to spryskane ubrania potrafią pięknie pachnieć przez wiele dni. Z pewnością nie raz kupię ponownie, jak tylko wyczerpię zgromadzone zapasy.
9. Pomadki ochronne Nivea - olive & lemon oraz Fruity Shine (Strawberry). Kiedyś moje ulubione kosmetyki do pielęgnacji ust, obecnie szukam czegoś dużo lepszego. Ładnie pachną, do codziennej pielęgnacji w porządku, ale przesuszonych ust nie przywracają do porządku. Mam do nich sentyment, ale nie kupię ponownie.
10. Płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O. Na zdjęciu widzicie próbki i przyznaję się bez bicia, że z pełną wersją produktu nigdy nie miałam do czynienia. Te trzy miniaturki pozwoliły mi jednak na kilkunastodniowe testy. Płyn dokładnie zmywa makijaż zarówno oczu jak i twarzy oraz zbiera wszelkie zanieczyszczenia. Delikatny, nie podrażnia skóry ani oczu. Najlepszy micel z jakim do tej pory miałam styczność. Jak tylko trafię na wybitnie obniżoną cenę to kupię ponownie - do tej pory cena była dla mnie dość zaporowa.
11. Owocowy tonik nawilżający La Danza. To maleństwo znalazłam w jednym z pudełek Shiny Box. Oniemiałam gdy zobaczyłam ile kosztuje pełne opakowanie, ale na ziemię sprowadziły mnie efekty jakie otrzymałam po zastosowaniu produktu... Zapach ma irytująco słodki, do tego podrażnił i zaczerwienił mi skórę twarzy, a zamiast odświeżenia i nawilżenia otrzymałam lepką cerę. Nie kupię ponownie.
12. Novaclear Acne spot treatment - preparat punktowy do osuszania zmian trądzikowych. Produkt, który dawno temu otrzymałam do testów i dokładnie opisałam TUTAJ. Mam jeszcze jedno opakowanie, które trzymam w zapasie do wykorzystania w razie nagłej potrzeby. Nie jest idealny, ale stosowany rzadko faktycznie działa. Póki co jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.
13. Tusz do rzęs L'oreal False Lashes. Mam co do niego ogromnie mieszane uczucia. Nasza znajomość zaczęła się tragicznie - maskara była nazbyt mokra, szczoteczka nabierała za dużo tuszu, który później nieładnie sklejał rzęsy i zostawiał grudki, a w ciągu dnia się osypywał. Tragedia zamieniła się w całkiem przyzwoity tusz, kiedy zaczęło go ubywać - wtedy rzęsy były ładnie rozdzielone, wydłużone i pogrubione, aczkolwiek ostatni aspekt mógłby być bardziej spektakularny. A do tego kosmetyk posłużył mi kilka miesięcy. Ze względu na zniechęcające początki i dość wysoką cenę nie kupię ponownie.
14. Automatic eyeliner Astor. Kolejny ulubieniec do makijażu - kredka łatwa w użyciu (wysuwana, więc nie trzeba się martwić o temperowanie), ma idealną miękkość, nie rozmazuje się. Właściwie nie wymagam niczego więcej. Darzę ją dużą sympatią i pewnie kupię ponownie z nadzieją na promocję cenową - ostatnią upolowałam na Rossmanowskim -40% na kolorówkę za 16 zł.


Patrząc na powyższe zdjęcie biję brawo sama dla siebie, bo w końcu zorganizowałam się do zużycia przynajmniej kilkunastu z zalegających w domu próbek! 
Zacznę od uwagi, że kosmetyki Petracell, których próbki swego czasu otrzymałam od firmy, są potwornie drogie, dlatego przy każdej mini recenzji będę pisała cenę pełnowymiarowego produktu. Produkty Petracell reklamują się jako "profesjonalne kosmetyki z zawartością świeżych komórek". 
1. Krem na noc, 343 zł / 50 ml - próbka starczyła mi na kilka aplikacji, bo krem jest bardzo gęsty. Konsystencja sprawia jednak, że trudno się rozprowadza, a w dodatku pozostawia na twarzy film. Lubię kosmetyki mocno nawilżające, ale zdecydowanie nie przepadam za tłustą warstwą na buzi...
2. Krem na noc z linii premium, 759 zł / 50 ml - na początek uderzyły mnie nieładny zapach i nieprzyjemny dla oka wygląd - krem bowiem był koloru brudnej żółci. Mnie jednak niełatwo zniechęcić, więc i ten krem przetestowałam - okazało się, że łatwo się rozprowadza, ale pozostawia po sobie lepki film, a po pewnym czasie zaczyna się rolować.
3. Krem do rąk z linii premium, 86 zł / 50 ml - znowu nieciekawy zapach i gęsta konsystencja, ale za to w przeciwieństwie do poprzednio opisanych kosmetyków, ten szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy. Gdyby nie wysoka cena to pewnie bym się na niego zdecydowała, bo daje szybki i zauważalny efekt delikatnej i nawilżonej skóry.
4. Tonik do twarzy, 103 zł / 200 ml - toniku zapakowanego w saszetkę zdecydowanie się nie spodziewałam i przyznaję się bez bicia, że byłam pewna, że będzie to kolejny krem do twarzy, dlatego z zawzięciem otworzyłam próbkę i jej część od razu znalazła się na podłodze... to co zostało pozwoliło mi jednak stwierdzić, że tonik pozostawia skórę gładką i zmatowioną, ale po chwili od przemycia buzi skóra zaczęła trochę piec, a policzki mocno się zaczerwieniły. 
5. Krem bio activ, 415 zł / 50 ml - produkt łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, ale znowu pojawia się sytuacja pozostawiania tłustego filmu. Najlepiej zadziałał podczas nałożenia go na buzię na noc - rano obudziłam się z nawilżoną, ale nie błyszczącą i lepką skórą.
6. Preparat punktowy Dermedic Normacne. W pierwszej części tego posta pisałam o podobnym kosmetyku z firmy Novaclear. Nawet nie można ich porównać - są jak niebo i ziemia. Narzekałam na Novaclear? Po zastosowaniu Dermedica z zielonej serii cofam wszystko co złego powiedziałam! Preparat Dermedica ma potwornie brzydki zapach, na całe szczęście przezroczysty kolor, ale... zupełnie nie działa. Wypryski jakie były takie są, a czasami nawet przybierają na objętości. Bubel, bubel, bubel. Chwała próbkom za to, że dzięki nim nie kupiłam tego badziewia. 
7. Krem nawilżający o dogłębnym działaniu Dermedic Hialuro Hydrain 3. Dość ciężko się rozprowadza, zapach zupełnie mnie nie przekonuje, efekt marne. Zdecydowanie zostaję przy moim Dermedicu z serii Hydrain 2. 
8. Krem witaminowy Rugard. Całkiem przyjemny, gęsty krem o ładnym zapachu i przynoszący widoczne efekty nawilżenia i regeneracji delikatnej skóry twarzy. Już zakupiłam pełne opakowanie.
9. Maska żelowa z pyłu wulkanicznego Rugard. Próbkę użyłam dwa razy jako maseczkę (można zastosować także jako peeling) i mimo moich wielkich nadziei, jakie pokładałam w tym kosmetyku - zawiódł. Przyznaję, że twarz była wybitnie dobrze oczyszczona, ale przeważające wspomnienia z testu to pieczenie i przesuszenie skóry oraz wysyp wyprysków po użyciu.
10. Podkład do twarzy L'oreal Inflallible. Średniak w dziedzinie płynnych podkładów.
11. Balsam do ust Tisane. Zapach jak dla mnie nie do zniesienia - wanilia, której szczerze nie znoszę. Smak na szczęście neutralny, ale za to działaaaaaanie! Już po 3 aplikacjach na usta widać znaczną poprawę ich kondycji. Na pochwałę zasługuje też przyjemny skład. Po zużyciu zapasów pewnie się na niego skuszę, a na blogu pojawi się pełna recenzja.
12. Balsam do paznokci 2x5. Może to dziwne, ale balsam naprawdę działa. Poprawia stan paznokci, wygładza je, nawilża i wzmacnia. Jedyne co mnie irytowało to tłusta warstwa (tak, znowu!).


A jak Wam idzie denkowanie? Co ostatnio wykończyłyście?

14 komentarzy:

  1. Ty masz problem z denkiem? Zobaczy ile tego wykończyłaś! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz ile "pracy" mnie to kosztowało, nie mówiąc już o zbieraniu opakowań przez kilka miesięcy! ;)

      Usuń
  2. Też napisałam coś o tym kremie kryjącym Synergen, krótko bo krótko, ale jak dla mnie ten krem to istna masakra. Kilka razy podchodziłam do kupienia tych antyperspirantów Isany, ale nie przekonują mnie jednak i chyba tak zostanie.;p

    OdpowiedzUsuń
  3. wg mnie pomadki nivea tez sie pogorszyly:P

    OdpowiedzUsuń
  4. ten podkład synergen jest paskudny. moze Tobie pasowal chociaz kolor... u mnie ciemnial i wygladalam jak pomarańcza.
    a zmywacz Isany musze miec w domu obowiazkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie dopiero początek miesiąca, a już się sporo nazbierało :) duże denko

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym chyba przez pół roku tego używała :] W miesiącu to bym miała kilka pustych opakowań ale na takie zużycia to nie liczę :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego nawet nie próbuję robić denka co miesiąc! ;)

      Usuń
  7. juz wszsytko jasne, znalazlam maila od Pani.
    blog dodany do zakladki Szwecja :)

    xxxx

    OdpowiedzUsuń
  8. czesc kochna, przepraszam za zamiesznie. blog juz zostal dodany w zakladce Szwecja. Dodatkowo wrzucilam post powitalny :) zaparszam
    http://polskieblogikobiecenaswiecie.blogspot.co.uk/2013/08/szwecja-w-naszym-gronie.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tym "denkowaniem" to wcale nie jest tak prosto. Ja też czasami zmuszam się, żeby jakieś kosmetyki zużyć do końca. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie najszybciej konczy się zawsze płyn micelarny dermedic, jestem z niego bardzo zadowolona.:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarze - wszystkie uważnie czytam i staram się odpowiadać na każde pytanie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...